Szczegółowe dni i godziny emisji programu 'Maja w ogrodzie' na wszystkich antenach TVN znajdą Państwo w zakładce "O NAS" - wystarczy kliknąć na TEN LINK.
ODCINEK 512:
Wykonanie pięknego ogrodu może okazać się ważniejsze niż dom. Tak właśnie podchodzi do tego zielonego zakątka Anna Zwoniarska – projektantka i artystka, która zaprosiła nas do swojego niewielkiego ogrodu pod Warszawą. Choć jej dom nie jest jeszcze skończony, to ogród już powstał, bo pani Ania uznała, że potrzebuje czasu na rośnięcie i dojrzewanie. To może dziać się w czasie, gdy wykańczamy dom, wnętrze. No i od razu przyjemnie się robi, gdy wyglądamy na zewnątrz!

Najciekawsze w tym ogrodzie jest ukształtowanie terenu. Choć działka jest naprawdę niewielka, bo ma zaledwie 420 m2, to dzięki usypanym wzniesieniom można tę przestrzeń oglądać z różnej perspektywy. Jednocześnie pagórki izolują doskonale od sąsiadów. Wzniesienia powstały jeszcze w trakcie budowy domu, kiedy była możliwość wykorzystania ciężkiego sprzętu. Wówczas przetransportowano także ogromne głazy. Ich kolekcja jest spora, bo właścicielka bardzo lubi kamienie. Pochodzą one z kamieniołomu, gdzie udaje się wybrać bryły o ciekawym kształcie czy z różnymi odciskami. Częściowo są one wkopane i podparte, by były stabilne, bo lubią się tu bawić dzieci.
Na rabatach pani Ania postawiła przede wszystkim na kompozycje z dużych drzew i krzewów. Dominują tu przede wszystkim gatunki zimozielone, takie jak świerki, sosny i żywotniki. Na pustej przestrzeni utworzyły one szkielet ogrodu. W następnych latach przyjdzie czas na uzupełnianie kompozycji o byliny i mniejsze krzewy. Wszystkie rośliny będą mocno strzyżone, a za kilka lat właścicielka na nowo przemyśli kompozycję całego założenia i w ostateczności usunie niektóre egzemplarze.

Niektóre rośliny już teraz mają regulowany kształt i wzrost – na przykład sosny, którym pani Ania uszczykuje świeże przyrosty, skracając te sosnowe ‘świeczki’ do 3 cm. Dzięki temu sosna będzie bardziej zwarta i gęsta. W ogrodzie jeszcze na wielu rabatach pozostały wolne miejsca. Pani Ania postanowiła uzupełnić je roślinami jednorocznymi, które dają natychmiastowy efekt. Doskonale wyglądają na przykład trawy, z których niektóre nie zimują w naszym klimacie, ale i przez jeden sezon osiągają spore rozmiary.

Jedną z najszybciej rosnących traw jest rozplenica słoniowa. Pod koniec sezonu jej liście nabiorą koloru ciemnej purpury, wpadającej w czerń. Rozplenicę należy sadzić w dosyć dużej rozstawie, gdyż ma tendencję do rozkładania się na boki. Uzupełniając kompozycję przy domu pani Ania zdecydowała się na wilczomlecz ‘Diamond Star’, obsypany ogromną ilością drobnych, delikatnych białych kwiatów. Ta sezonowa roślina kwitnie obficie do pierwszych przymrozków. Dobrze radzi sobie w pełnym słońcu.
Kiedy po raz drugi odwiedziliśmy panią Annę, w drugiej połowie października, wiele roślin uzyskało już swoją jesienną szatę: przebarwiły się ich liście a na berberysach zwisały niewielkie czerwone owocki. Nowością były białe, czerwone i różowe złocienie, które stworzyły już ostatnią w tym sezonie kompozycję kwiatową.

Trwały też prace związane z budową tarasu, które prowadziła ekipa pana Daniela Tomaszewskiego. Najpierw zostały wykopane niewielkie fundamenty o głębokości 40 cm, do których przyklejono płyty chodnikowe. Dzięki temu można było łatwiej wypoziomować całą konstrukcję. Powierzchnię pomiędzy nimi przykryto matą szkółkarską. Materiał ten ma za zadanie zabezpieczyć taras przed przerastaniem chwastów. Pomiędzy betonowe bloczki a legary ułożono specjalne podkładki, by drewno nie nasiąkało wilgocią. Na legarach mocowano zaolejowane deski z drewna bangkirai, a szerokość szczelin między nimi ustalali odpowiednimi znacznikami. Do wiercenia otworów zastosowano tu specjalne wiertła z niewielkim frezem, który wycinał zagłębienia dla ukrycia łbów śrub mocujących.

Jeszcze w czasie naszej pierwszej wiosennej wizyty pani Ania opowiedziała nam o swoim pomyśle na rabatę egzotyczną. Jednak poszukiwała roślin, które nie wymagają zbytnich nakładów pracy. Zaproponowaliśmy kontakt z panem Jerzym Zielawskim (www.krzewycedar.pl) – szkółkarzem i hodowcą kaktusów. Pani Ani pomysł przypadł do gustu, bo bardzo jej się podobają kaktusowe rabaty. Była jednak zaskoczona, że kaktusy można uprawiać w Polsce. Pan Jerzy uspokoił ją jednak, bo opuncje przez niego zaproponowane należą do jednych z bardziej odpornych i prostych w uprawie. Pierwsza z nich Oputia humifusa tworzy duże kępy o wyniesionym pokroju, natomiast druga to typowa roślina okrywowa, która pokrywa niskim dywanem duże połacie rabat. Obie należą do sukulentów zimotrwałych, dla których niegroźne są długotrwałe mrozy a przede wszystkim nadmiar wilgoci pochodzący z opadów śniegu jak i deszczu.
W naszych warunkach można też spotkać sukulenty mrozoodporne – należy do nich bardzo liczna grupa kaktusów, które znoszą spadki temperatury nawet do –20 st. C. Jednak nie są w stanie przetrwać przeciągających się opadów deszczu w czasie jesieni. Rośliny z tej grupy uprawiamy latem na otwartej przestrzeni, a w połowie września przenosimy je pod nieogrzewane osłony.

Na nową rabatę pani Ania przeznaczyła miejsce niedaleko tarasu. Tu jest dobra, południowa wystawa, a miejsce będzie dodatkowo korzystne, bo mocno nagrzewają się tu głazy i oddają swoją ciepło w nocy. Pan Jurek ustawił część opuncji pomiędzy dużymi głazami, gdzie będą ciekawie kontrastować z jasnymi skałami. Trzeba było tylko poprawić zbyt ciężką glebę, szybko się okazało, że jest ona bardzo zbita. Do pracy potrzebny był nie tylko szpadel ale i kilof. Potem nadeszła pora na wypełnienie zagłębienia. Najpierw pan Jurek ułożył duże fragmenty gruzu betonowego, który będzie stanowił drenaż. Następnie zasypał go drobnym, płukanym żwirem. Na to wsypano podłoże: zmieszana ziemia kompostowa z gruboziarnistą pospółką i płukanym żwirem w proporcji 2:1. W tak przygotowanej ziemi można było zacząć sadzenie roślin. Pan Jurek całą pracę wykonywał przy użyciu specjalnej pęsety lekarskiej. Zachowanie takie ostrożności było konieczne ze względu na glochidy – czyli krótkie i małe ciernie opuncji, wyposażone w skierowane ku tyłowi haczyki. Po dotknięciu łatwo odłamują się, wszczepiają w naskórek i jeżeli się ich nie usunie mogą spowodować stan zapalny skóry.
Kaktusów po posadzeniu się nie podlewa, dopiero po 2 tygodniach można je podlać, ale prawdopodobnie dadzą sobie radę w ogóle bez podlewania, pobierają nawet wodę z rosy.

Chociaż w tak przygotowanym podłożu opuncje doskonale sobie dadzą radę w czasie zimy, warto je przysłonić w końcu jesieni daszkiem z folii, szkła lub poliwęglanu. Pozwoli im to szybciej zregenerować się na wiosnę i wydać obficiej kwitły. Nie powinny mieć konkurencji chwastów, bo warunki przygotowane dla opuncji, nie są dla nich zbyt korzystne.
Na zakończenie sezonu pani Ania postanowiła zaprosić kilkoro znajomych na wieczorne ognisko. Bardzo przydał się teraz świeżo ukończony taras. Wzdłuż rabat gospodyni ustawiła pochodnie ze zbiorniczkami napełnianymi naftą. W kamiennych latarniach umieściła niewielkie świeczki, ale najważniejsza była aranżacja z parasolami. Ustawiono za nimi świeczki, co dało piękne efekty świetlne.
***

Na koniec odcinka zapraszamy na relację z wystawy Zieleń to Życie. Tegoroczne, już 22. święto szkółkarzy i ogrodników, upłynęło pod hasłem „klucz do ogrodu”. I jak było widać na kipiących zielenią stanowiskach, każdy z wystawców ten klucz miał nieco inny. Dzięki temu każdy zakątek wystawy prezentował się ciekawie, a firmy chwaliły się zarówno gatunkami roślin, jak i pomysłami na piękną aranżację. W tym roku królowały rośliny kwitnące – już od kilku lat rośnie bowiem popularność bylin. Łany traw, jeżówek, rudbekii – a wszystko to w swobodnych, naturalnych aranżacjach. O podzielenie się wrażeniami z wystawy poprosiliśmy Agnieszkę Żukowską z Agencji Promocji Zieleni. Potwierdziła ona nasze obserwacje – ta wystawa to prawdziwe królestwo roślin, bo choć są tu też inne stoiska, to jednak roślin jest zdecydowanie najwięcej. Jednocześnie taka wystawa to doskonałe miejsce by zobaczyć, co jest do kupienia w polskich szkółkach i co może rosnąć w naszych ogrodach.

Wystawa Zieleń to Zycie to też co roku organizowany konkurs roślinnych nowości. Często nowe odmiany właśnie tutaj mają swoją premierę. Tak było i w tym roku, gdy pojawiły się ciekawy miskant, nowa magnolia. Producenci dostrzegają też, że wiele ogrodów jest małych, więc proponują odmiany małe. Do takich roślin należy karłowa brzoza ‘Golden Treasure’, nagrodzona na wystawie srebrnym medalem. To niewielki krzew, który dobrze nadaje się do małych ogródków, a także do donic na balkonach czy tarasach. Rośnie powoli, tylko 10 cm rocznie i ma piękną, złocistozieloną barwę.

Ciekawe są też odmiany o ciekawych kolorach kwiatów – na przykład niebieskich. Tu naszą uwagę zwrócił powojnik – kolejna piękna odmiana wyhodowana przez polską szkółkę Clematis. Jej kwiaty są duże, nieco pofalowane i cechują się intensywną, właśnie niebieską barwą. Nazwa odmiany upamiętnia ojca Stefana Franczaka, zmarłego 5 lat temu jezuitę, znanego na świecie polskiego hodowcę liliowców i powojników. Z kolei brzoskwiniowym kolorem przyciągała wzrok piękna naparstnica. Wspaniale prezentowała się w już skomponowanej rabacie bylinowej, na tle ciemnofioletowych kwiatów ostróżek.
Na stoiskach, jako oferta dla ogrodników, coraz częściej pojawiają się też rośliny rozmnażane w specjalnych laboratoriach dzięki metodzie in vitro. Zaletą takiej produkcji jest też możliwość dość szybkiego reagowania na zainteresowanie klientów niezwykłymi roślinami. Tu wypatrzyliśmy rutewkę, wartościową bylinę na półcieniste rabaty, a także ciekawą roślinę – to Smallanthus zwany u nas ziemniakiem yacón, choć w smaku przypomina połączenie jabłka z arbuzem i można go jeść na surowo. Ze względu na swoje smaczne bulwy uprawiany był od dawna w Andach, ale u nas jest nowością. Z jego liści sporządza się też herbatkę.

Wystawa „Zieleń to życie” jest świętem dla ogrodników. Tu spotykają się zarówno miłośnicy roślin, jak i fachowcy. Wystarczy przejść parę metrów, żeby spotkać kogoś znajomego czy wymienić poglądy z innymi zwiedzającymi. Atmosfera wystawy jest niepowtarzalna, na to święto warto czekać cały kolejny rok.
Odwiedzając wystawę warto odwiedzić też stoiska firm oferujących akcesoria, narzędzia, dekoracje – wszystko, co ułatwia i umożliwia pracę w ogrodzie. My wypatrzyliśmy na przykład stoisko z ładnymi narzędziami i dodatkami, które przygotowano specjalnie z myślą o kobietach. Są lżejsze, dopasowane do drobniejszej dłoni, ergonomiczne, a jednocześnie – dobrej jakości i po prostu ładne.
Spośród ciekawostek technicznych dojrzeliśmy na przykład praktyczne samobieżne kosiarki, które mogą codziennie kosić trawnik o choćby milimetr. Dzięki temu szybko zapomina się o tej żmudnej pracy.

Pojawił się też ciekawy sposób na skuteczne i szybkie oddzielenie się od ulicy czy sąsiada. Taka przesłona, wykonana z plastikowych pasków, poprzetykanych przez oczka siatki ogrodzeniowej, sprawdzi się doskonale, nim urosną posadzone przy ogrodzeniu rośliny.
Na dłużej zatrzymaliśmy się przy stoisku z nowym na rynku systemem umożliwiającym tworzenie zielonych ścian – to temat, który zawsze wzbudza spore zainteresowanie.
Tym razem to niewielkie moduły z wyjmowanymi doniczkami. Całość jest pomysłem polskiej, rodzinnej firmy i produkowana jest w Polsce. Specjalna konstrukcja umożliwia przepływ wody pomiędzy poszczególnymi modułami zielonej ściany.
***

Tradycyjnie też, na wystawie pojawili się specjalni goście. W tym roku na warsztaty dla architektów krajobrazu zaproszono znanego brytyjskiego projektanta Chrisa Bearshawa. Mieliśmy okazję z nim porozmawiać – zachęcamy do obejrzenia tej rozmowy na naszej stronie internetowej
WYWIAD Z CHRISEM BEARDSHAWEM.