Willa Kirsch powstała 160 lat temu i przylega do dość stromej skarpy. Kilka lat temu, po gruntownym remoncie, stała się domem rodziny Geryków. Gospodarz, pan Marcin, wraz z jedną ze swoich córek przywitał nas w dolnej części ogrodu i razem ruszyliśmy w górę ogrodu. Schody są tu wtulone pomiędzy równe rzędy kuliście przystrzyżonych bukszpanów. Wyższy taras jest tu osłonięty szpalerem tuj. To zapewnia gospodarzom większą prywatność.

Zaprojektowanie ogrodu okazało się z wielu powodów dużym wyzwaniem. Podjęła się go Agnieszka Hubeny-Żukowska. Całość była bardzo zaniedbana i zarośnięta, a dodatkowo – położona na stromej skarpie. Trzeba więc było ogród „starasować”
Przewyższenie wynosi tu około 7 metrów i jest na tyle duże, że ogród był stromą skarpą i nie można było z niego swobodnie
korzystać. Dlatego poszczególne wnętrza ogrodowe znalazły się na osobnych tarasach. Co niezwykłe, pod środkowym tarasem kryje się dobudowana niedawno podziemna część domu. Jest tam garaż i kilka innych pomieszczeń. W praktyce więc, środkowy taras jest ogrodem na dachu, a rośliny mają tu do dyspozycji około 50 centymetrową warstwę podłoża.

Środkowy taras to główna część ogrodu. Tu wychodzą okna z jadalni. Co ciekawe, można tu nawet pograć w mini golfa – przed domem stworzony jest trawnik, który pełni funkcję zwykłego trawnika, ale też golfowego greenu; ma jeden treningowy dołek. Jednak pan Marcin podkreśla, że ogród ma być przede wszystkim do wypoczynku, a taki dołek jest miłą odmianą.

Ściana kaskady obłożona jest płytami z ciemnego granitu, a woda wypływa z niej płaskimi szczelinami, dając efekt większych i mniejszych kurtyn wodnych. Woda płynie też po stopniach, które prowadzą do kolejnej części ogrodu. Przechodzi się do niej przez ciekawe przejście w formie okrągłej bramy. Zwieńczeniem wodnej ściany jest strzyżony szpaler, a tłem – oczywiście bukowy las.

Projektowanie tu nie było łatwe nie tylko ze względu na ukształtowanie terenu, ale też fakt, że budynek jest pod opieką konserwatora,a ogród oczywiście też był akceptowany. Pojawiły się w nim nawiązania do tradycji – dlatego są tu np. strzyżone bukszpany, otwarty przedogródek, szpaler lip. Wspaniałym tłem dla całego ogrodu i domu jest bukowy starodrzew. To niezwykły widok dla centrum miasta, bo drzewa te to zachowana część lasu, zwanego buczyną niżową lub pomorską. W takim rodzaju lasu rosną głównie buki, niewiele jest innych gatunków, niemal nie ma krzewów, a bogatsze jest dopiero ocienione runo leśne.
Gospodarze potrafią docenić ogromną wartość starych drzew: nie tylko ich urodę, ale i mikroklimat, jaki tworzą. Bardzo dbają o swoje drzewa, na przykład o bardzo stary dąb, który rośnie w ogrodzie. Jest starannie zasilany, by przetrwał jak najdłużej.


Ciecie bukszpanów to czasochłonne zajęcie, ale trzeba dbać, by rysunek, jaki tworzą, był stale czytelny. Takie formowanie przeprowadza się zazwyczaj dwa razy w roku: w czerwcu oraz w sierpniu. Nad bukszpanowymi kręgami dodano też wysoki akcent: to brzozy odmiany Dorenboos.
Pomiędzy nimi, aby dodać całości nieco naturalności, posadzone są byliny. Dodatkowo są one uzupełniane roślinami sezonowymi, aby nie było okresu, gdy nic tu nie kwitnie. Gdy przekwitną tulipany i bratki, do głosu dochodzą tu orliki, anemony czy piwonie.
Bliżej domu zaprojektowano kompozycje z białymi kosaćcami, bergenią o skórzastych liściach i plamami bodziszków. Całość dopełniają duże grupy drobnych bratków – fioletowych i pomarańczowych.
W takim ogrodzie nie mogło zabraknąć miejsca dla dzieci. Młodsze córki właścicieli mają do dyspozycji przeze wszystkim duży plac zabaw na najwyższym tarasie. Tam zieleń jest bardzo swobodna, nie muszą się martwić, że cos się zniszczy. Korzystają także ze środkowego poziomu, a ostatnio specjalnie dla nich zostały założone tu dwa ogródki warzywne w skrzyniach, po jednej dla każdej z dziewczynek (Nadii i Natalii), które dopiero zaczynają się uczyć ogrodnictwa.

Starsza córka właścicieli ogrodu, Nicole, ma nieco inną pasję – opiekuje się storczykami i ma ciekawie prowadzoną kolekcję falenopsisów, które ustawione są właśnie w altanie. Rosną one w dużych słojach, widać, że przygotowano dla nich dobre, bardzo przepuszczalne i pełne powietrza podłoże, a obecność mchu reguluje nieco wilgotność. W takich słojach mają się doskonale, bo pięknie kwitną.
Nicole podpowiada jeszcze, jak odróżnić, czy roślina potrzebuje już podlania: białe korzenie oznaczają, że zaczyna brakować jej wody. Wtedy wlewa się ją na dno osłonki lub doniczki a po paru godzinach – wylewa nadmiar.
Korzystając z obecności Agnieszki, pan Marcin zdecydował się poprosić ją o pomoc z jedną chorującą rośliną. To ustawiona w pojemniku cytryna. Niestety, zgubiła niemal wszystkie liście. To znak, ze roślinę zaatakował przędziorek. Ponieważ nie zwalcza się go zbyt łatwo, warto już przynosząc do domu kupioną roślinę dokładnie umyć prysznicem i taki zabieg powtarzać przez trzy tygodnie co kilka dn.. W ogrodzie można cytrynę polewać wężem ogrodowym. To powinno usunąć ewentualne przędziorki. Przędziorki często atakują cytrusy, ich liście osłabiają się opadają. Słabnie też cała roślina.

Klony u państwa Geryków mają piękną formę – aby nadać im nieco orientalny rys oraz lekkość, w dolnej części usunięto im boczne gałęzie, odsłaniając układ pni. Taką pienną podstrzyżoną formę drzewek można uzyskać samodzielnie lub kupić odpowiednio prowadzone rośliny. Ich rysunek ładnie podkreśla wysypany na rabatach żwir. Na tle jasnego żwiru odcinają się spore łany tawuł, azalii japońskich, host i tiarelli. Tiarella to bardzo wdzięczna bylina: dobrze rośnie nawet w cieniu, choć woli miejsca półcieniste. Wtedy kwitnie obficiej, a kwiaty, choć drobne, zebrane są w dekoracyjne, puszyste kwiatostany.

Zauważyliśmy, że zarówno tutaj, jak i we frontowej części ogrodu, zastosowano niezbyt dużo gatunków roślin. Podobnie jak bratki uzupełniają wiele rabat, tak i te same gatunki bylin powtarzają się i tworzą osnowy kolejnych kompozycji. Dzięki takiemu zabiegowi, nawet wnętrza o odmiennym charakterze stanowią spójną całość.
