T

ym razem gościmy w niewielkiej miejscowości w gminie Dwikozy, na Wyżynie Sandomierskiej. Przyjechaliśmy tu na zaproszenie, które otrzymaliśmy w ramach Programu "Gmina Dwikozy w partnerstwie ze środowiskiem” i mogliśmy zobaczyć sporo niezwykłych miejsc, takich jak rezerwat dzikich róż Góry Pieprzowe czy rodzinną winnicę. Tu znaleźliśmy też interesujący ogród, który zajmuje dużą powierzchnię i cechuje się bardzo mocnymi zestawieniami kolorystycznymi roślin i ciekawym pomysłem na żwirowe rabaty.
Działka jest duża i bardzo długa, położona wzdłuż dość ruchliwej ulicy. Właściciele postawili na kompozycje z krzewów, a drzewami oddzielili się od hałasu jedynie przy samym domu. Niedaleko domu wygospodarowano miejsce na oczko wodne z mostkiem i prowadzącym do niego strumykiem. Obok domu posadowiono budynek z garażami, do którego prowadzi rozległy podjazd z okrągłą rabatą i stylową fontanną. Dalej ciągną się wijące się alejki, sprawiające, ze całość nabiera parkowego charakteru. Nad jedną z nich ustawiono długie, solidne pergole. Obok zaprojektowano dużą altanę, a na końcu działki jest nawet kapliczka.
Całość położona jest na łagodnym stoku, więc ogród ma kilka poziomów, rozdzielonych niewysokimi skarpami. Wyższe skarpy osłaniają niczym parawany wały z krzewów, a tam, gdzie skarpę przecina ścieżka, zbudowano stopnie z kamiennej kostki. Z tego samego materiału wykonano też murki tarasu.

Spacer po ogrodzie rozpoczęliśmy z boku domu, gdzie kwitły właśnie hortensje. Tu już czekała na nas gospodyni, pani Dorota Socha, która przyznała, że kiedyś cięła je wiosną i dlatego nie kwitły – bo kwiaty zawiązują się na ubiegłorocznych pędach. To dotyczy hortensji ogrodowych, a także niezwykle pięknej hortensji piłkowanej. Ona również kwitnie na ubiegłorocznych pędach i nie należy jej ciąć wiosną. Warto posadzić ją w ogrodzie, bo zaczyna kwitnąć wcześnie, zazwyczaj już w czerwcu. Co ważne, kwiatostany tej hortensji składają się z dwóch rodzajów kwiatów: dekoracyjnych płonnych i bardzo licznych, pożytecznych dla owadów kwiatów płodnych. Aby hortensje ogrodowe nie podmarzły zimą, warto posadzić je w osłoniętym miejscu. Inaczej zachowują się natomiast hortensje bukietowe, które kwitną na pędach tegorocznych – te można przycinać wiosną bez ryzyka, że nie zakwitną.
Kiedyś w tym miejscu pani Dorota i pan Jerzy mieli sad, ale zamarzył im się ogród. Najpierw powstała część przed domem, a z czasem – także część za domem, go gospodarzom spodobało się obserwowanie roślin, przesiadywanie w ogrodzie w towarzystwie śpiewu ptaków… Autorką projektu całości była pani Agnieszka Trybuch, ale właściciele zdecydowali się na realizację całości własnymi siłami. Najwięcej pracy pochłonęło kształtowanie skarp, bo choć dużo pracy wykonała koparka, to trzeba było kształtować je ręcznie.

Warunki w ogrodzie nie są łatwe, bo całość jest mocno nasłoneczniona i wystawiona na działanie wiatru. Ponieważ ogród jest duży, a pracy jest w nim niemało, więc rośliny musiały być dobrane tak, by nie były kłopotliwe. To dlatego zamiast delikatnych, egzotycznych odmian, dominują mocne akcenty kolorystyczne stworzone z najpopularniejszych gatunków. Ponadto gospodyni chciała, aby na każdej rabacie jakaś roślina się wyróżniała i tak zaistniały akcenty żółte czy bordo. I teraz rosną tu liczne zółto- i czerwonolistne berberysy, złotolistne tawuły czy wiele barwnych odmian jałowców. Jako jeden z soliterów wykorzystano zwisłą odmianę buka ‘Purple Fountain’, są też srebrne świerki, pstre derenie… Nie brakuje popularnej pęcherznicy kalinolistnej w bordowej odmianie ‘Diabolo’. Ciemny kolor liści ładnie współgra z wykorzystaną w wielu miejscach ogrodu cegłą klinkierową. To z niej zbudowane jest tu ogrodzenie, kapliczka, niektóre murki czy podpory ogrodowej pergoli.

Najbardziej charakterystycznym elementem są tu żwirowe rabaty – kolorowe kamyki wypełniają wszystkie przestrzenie między roślinami, dając ich mocnym barwom ładne tło. Żwir wysypano na ułożoną wcześniej czarną włókninę, a na skarpach na tkaninie ułożono najpierw siatkę – dzięki temu żwir się nie zsuwa. Z kamieni łatwiej jest usuwać chwasty, no i nie trzeba ich uzupełniać – korę należałoby stale dosypywać. Wiele miejsc wypełniono niskimi krzewinkami i bylinami, które dobrze czują się na takim żwirowisku - na przykład wilczomleczami, goździkami, macierzanką czy pstrą trzmieliną. Posadzono też duże plamy jałowców, które uzupełniają mocne kolorystyczne akcenty z berberysów; są także irgi czy pochodzący z Japonii tawulec pogięty. To godna uwagi roślina okrywowa – wygląda miękko i delikatnie, ale daje szybki efekt zarówno w słońcu, jak i w półcieniu, a co ważne – właściwie nie choruje.

Jednobarwne nasadzenia urozmaicają pojedyncze akcenty kwitnące, np. ozdobne czosnki czy okazałe pustynniki. Ta dorodna bylina lubi ciepłe, przepuszczalne miejsca, więc żwirowa rabata bardzo jej odpowiada. Kwiatostany pustynnika mają kształt grubych świeczników i nadają się nawet do wazonu, a jedynie na zimę warto karpy nieco okryć, by zabezpieczyć przed silnym mrozem. Z kolei wzdłuż ogrodzenia powstały powtarzające się rytmicznie półkoliste rabaty wysypane żwirem. Wyższym elementem, stanowiącym tył rabaty, są tuje odmiany ‘Smaragd’, połączone z kulistą, złotą odmianą ‘Golden Globe’. Niższe piętro tworzy rząd żółtych berberysów i tawuły japońskiej.

Nieco inne rośliny posadzono bezpośrednio przy oczku wodnym. Znalazła się tu kolekcja wierzb – jest np. wierzba japońska ‘Hakuro Nishiki’ o bardzo charakterystycznych, kolorowych liściach, a także wierzba płożąca, która zaszczepiona na pieńku tworzy sporą kępę o zwisających gałązkach, których końce zadzierają się nieco ku górze. Dojrzeliśmy też wierzbę szwajcarską, o srebrzystoszarych liściach. Kompozycję nad wodą uzupełniają jałowce, świerki, cyprysiki i zimozielone bergenie, których gruby wał otula wejście na drewniany mostek. Jest tu też nieco host, schowanych w cieniu świerków, a także kępy liliowców. Dojrzeliśmy też okazy stożkowej, niebieskiej odmiany świerka białego. Na tych starszych egzemplarzach widoczne już były tak zwane rewersje – niektóre z gałązek wracały do zielonej barwy, czyli do koloru rośliny, od której wywodzi się odmiana niebieska.

Ogród uzupełniony jest drewnianymi rzeźbami, które stworzył artysta ludowy Stanisław Socha. Są też inne dekoracje – stara studnia, ozdobne ławki czy liczne pojemniki na kwiaty o różnym charakterze. Są klasyczne donice obsadzone jednorocznymi roślinami, ale znalazło się też miejsce na przykład na drewniany wóz wypełniony kolorową portulaką. Z kolei w głębi ogrodu dominuje obszerna altana, w której wygodnie może odpoczywać cała rodzina. Są też trzy pergole, które tworzą kilkuczęściowy tunel nad spacerową alejką. Tunel ten zbudowany jest z niezależnych, wymurowanych z cegły przęseł, zwieńczonych drewnianą konstrukcją. Także boki poszczególnych przęseł przysłonięte są drewnianą drabinką.

W ogrodzie jest też mnóstwo owadów. Przyciągają je miododajne krzewy, na przykład tawlina, spotykana czasem w nasadzeniach zieleni miejskiej. To dlatego, że gatunek ten jest bardzo odporny na nawet spory mróz, znosi też uboższą glebę. Jednocześnie jest ekspansywny, więc daje szybki efekt, ale może zagłuszać inne rośliny, bo często tworzy odrosty i rozłogi. Na szczęście, można go mocno przycinać. Długie nawet na 25 cm kwiatostany tawliny, składające się z drobnych, kremowych kwiatków o długich pręcikach, pojawiają się przez całe lato, wabiąc pszczoły i motyle.
Mieszkają tu też ulubieńcy pani Doroty: ptaki. W ogrodzie jest sporo budek lęgowych, a na stałe mieszkają tu papugi i kanarki. Na zimę wracają do domu, ale w sezonie cały ogród wypełniony jest ich śpiewem.

Także oczko wodne pełne jest życia: są w nim rybki, a także dwa żółwie; jeden z nich je chętnie pani Dorocie z ręki. Warto jednak warto, że choć żółw czerwonolicy jest gatunkiem amerykańskim, to całkiem dobrze zadomowił się w Polsce – pojawił się w naturze uciekając z przydomowych oczek wodnych. Gdy ktoś ma takiego żółwia w ogrodzie, musi starannie zabezpieczyć ogrodzenie, by gad nie uciekł, bo traktowany jest jako gatunek inwazyjny, który może wypierać nasze rodzime żółwie błotne.