
Przyjrzyjmy się teraz ogrodowi od strony jeziora. Z łódki widać tylko drzewa kryjące spore osiedle położone na południowym stoku. Woda jest tu czysta, ryby i liczne ptaki wiodą tu rajski żywot. Podpływając do pomostu, między olchami pojawia się charakterystyczne owalne zwieńczenie domu państwa Pileckich i kolorowe plamy roślin na ogrodowej skarpie.
Gospodyni oprowadza nas po ogrodzie - zna każdą roślinę, kamień i rzeźbę i lubi o nich opowiadać. Pani Maria jest miłośniczką sztuki, tak jak jej mąż, prawnik i bisnessman, który od ponad 30 lat, od czasu nieszczęśliwego wypadku jeździ na wózku inwalidzkim.
Projekt ścieżek zlecono fachowcowi. Na początku skarpa była zupełnie pusta, bez roślin, wytyczono tylko schodzącą po zboczu wijącą się ścieżkę. Trasa ma prawie pół kilometra, czyli pięćset metrów długości, w tym 14 razy zakręca. Wyłożono ją gładką kostką betonową i ogrodzono wysokim krawężnikiem. Kamienna kostka, mimo że ładniejsza, nie wchodziła w grę ze względu na niezbyt równą powierzchnię.

Podest znajduje się zaledwie na drugim zjeździe, żeby było blisko do domu, z którego w razie pojawienia się gości trzeba przenieść zastawę, potrawy i napoje. Zmieści się tu do trzydziestu osób – trochę miejsca jest pod oryginalną wiatą, której dach rozpięto na konstrukcji przypominającej pajęczynę, są też zapasowe stoły i ławki. Z podestu roztacza się wspaniały widok na jezioro.
Barwne plamy pani Maria stworzyła przede wszystkim z krzewów, sadzonych co najmniej po kilkanaście sztuk. W lipcu kwitły róże okrywowe, których różowe kwiaty kontrastowały ze żółtymi liśćmi berberysów, trzmieliny Fortunea i tawuły. Są tu też berberysy czerwonolistne w różnych rozmiarach. Rośliny rozrastając się w rozległe poduchy swoimi korzeniami utrzymują wilgoć i ziemię na stromej skarpie. Pani Maria posadziła tu mało wymagające rośliny, odporne na choroby i szkodniki. Na skarpie, w lipcu i sierpniu największe kolorowe plamy tworzą kwitnące byliny. Dominują tu łany funkii Fortune’a (Hosta fortunei) o wysokich liliowych kwiatach. Rośliny te lubią stale wilgotną i żyzną glebę. Są ozdobne niemal przez cały rok. Wiosną mają piękne błyszczące liście, latem kwitną, a jesienią ich liście pięknie żółkną. Pani Maria posadziła na tej rabacie setki roślin.

Na skarpie niewiele jest drzew, bo powiększając swoje rozmiary przysłoniłyby widok na jezioro. Gdzieniegdzie pojawia się tylko szczepione niskie drzewko rozbijające płaską powierzchnię - na przykład pienna wierzba, kruszyna czy karłowy srebrny świerk.
Tylko pod domem można było pozwolić sobie na duże drzewa. Tu pan Marek posadził dąb czerwony, który kilka lat temu wraz z pamiątkową tabliczką podarowali mu jego pracownicy.
Co ciekawe, pośród rzeźbiarskich form roślin i dużych barwnych płaszczyzn, w ogrodzie spotykamy bezpretensjonalne wiejskie malwy, ostróżki, szałwie, krwawniki, nawet chwasty, jak drobno kwitnące przymiotno białe. Do tego pod domem malowniczo rozrasta się inna dzika roślina - to lebiodka pospolita (Origanum vulgare), rosnąca w Polsce przy leśnych drogach, znana jako oregano. To doskonałe zioło do wielu potraw. Roślina ta długo kwitnie i wabi dziesiątki owadów i motyli. Jak widać ten hektarowy ogród tętni życiem i roślin i zwierząt - towarzyszem zieleni są zna przykład ślimaki, które nie przeszkadzają, dopóki nadmiernie się nie rozmnożą.

Jedną z ulubionych swojskich roślin pani Marii jest dziewanna drobnokwiatowa (Verbascum thapsus). Ta dwuletnia roślina zasiała się kiedyś sama i co roku jest jej więcej, bo jak mówi właścicielka - ma tu dożywocie. Dziewanna ma same zalety. Kwitnie długo i jest niewymagająca. Zazwyczaj rośnie dziko na słabych glebach, ale w żyznym podłożu rozrasta się mocno, a jej wysokie kwiatostany wyglądają jak złote kandelabry. Pani Maria zbiera rozwijające się codziennie kwiaty, suszy je lub robi z nich od razu napar doskonały na chrypkę, choroby gardła i krtani. Dziewannę lubi też pan Marek, często zatrzymuje się przy wysokich kwiatach i podziwia tę kolorową łąkę.
Kamienie, a właściwie wielkie głazy, o które na Warmii i Mazurach nie trudno, funkcjonują w ogrodzie jako rzeźby. Jedne spoczywają na żwirowej plaży, inną kompozycję kamieni zaprzyjaźniony artysta Jan Pruski wzbogacił niedawno w dynamiczne ludzkie postaci. Praca Michała Gałkiewicza - piękna kobieca głowa spoczywająca na marmurowej ławce z jest główną ozdobą ogrodowego wejścia do domu.

Wierzba doskonale znosi cięcie i szybko się rozrasta. Ważne jest jednak miejsce, w którym zaprojektujemy artystyczny obiekt. Wierzby przede wszystkim kochają słońce, w cieniu słabo rosną i chorują. Trzeba wziąć też pod uwagę usytuowanie budynków i rzeźbę terenu.
Przygoda z wikliną zaczęła się u pana Jędrzeja wiele lat temu, kiedy pojechał na plener wikliniarski. Jako absolwent Akademii Sztuk Pięknych, pracowni tkaniny artystycznej, znał techniki tkactwa. A przecież elastyczne pędy wikliny też są doskonałym materiałem do przeplatania. Przez ponad 20 lat stworzył w Polsce i na całym świecie dziesiątki wiklinowych
obiektów.

Wiklinowe rzeźby pan Jędrzej Stępak łączy w kompozycje z innymi roślinami. Ponad parawan wyrasta złotolistna odmiana katalpy - ulubione drzewo rzeźbiarza, z przodu dzieło wykańcza niski żywopłot z kulistej odmiany tui, który co kilka lat przycina również w artystyczny sposób.
Na koniec pracy przy wiklinie niezbędna jest konserwacja. Pan Jędrzej stara się jak najlepiej zabezpieczyć cienkie, martwe gałązki wierzby, których drewno pod wpływem deszczu i słońca kruszeje. Dlatego pokrywa je warstwą oleju, który wnika w miękką tkankę i ją utrwala. Do tego wydobywa z wierzbowej kory paletę odcieni i wzmacnia kolory.