
Praprawnukowie Piotra Hosera – Szymon i Wojciech (www.hoser.pl), też zostali ogrodnikami, ale mają niespotykaną dotąd w rodzinie pasję – jako jedni z pierwszych w Polsce rozpoczęli produkcję bambusów przeznaczonych do uprawy w gruncie i mają w tej dziedzinie duże doświadczenie. Szymon przekonuje, że bambusy nie są już u nas tak egzotyczne i wiele osób zna ich urok i poszukuje tych ciekawych roślin – takich, które da się uprawiać u nas w gruncie.

Tego typu założenia są coraz popularniejsze na świecie, szczególnie tam, gdzie klimat sprzyja uprawie tych roślin. Z żywymi roślinami dobrze komponują się obrzeża ścieżek, płotki, podpory czy inne elementy architektury ogrodowej wykonane z suchych pędów bambusów.




Bambusy to bardzo zróżnicowana grupa roślin. Spotkać w niej można zarówno gatunki karłowe, dorastające do 20 cm jak i olbrzymie, wielometrowej wysokości. W ogrodzie bambusowym zebrano już kilkadziesiąt gatunków i odmian tych roślin. Poprosiliśmy Szymona o przedstawienie najciekawszych egzemplarzy ze swojej kolekcji.
Bambus Phyllostachys aureosulcata jest ozdobny dzięki swoim grubym, żółtym pędom. To jednocześnie jeden z najwyższych gatunków, jakie mogą rosnąć w naszym klimacie. Czasami w najostrzejsze zimy pojawiają się na nim uszkodzenia mrozowe, ale doskonale się regeneruje. Rozrasta się dzięki podziemnym kłączom, więc wymaga zastosowania bariery korzeniowej. Ciekawostką jest to, że pędy tego bambusa czerwienieją na słońcu, co daje oryginalny układ kolorystyczny. Aby go wydobyć, trzeba regularnie wycinać od spodu cienkie, młode przyrosty, które nie dopuszczają promieni słonecznych do kory.
Drugim ciekawym gatunkiem jest Sasa palmata – bambus dorastający do 2 m i również rozrasta się rozłogami, ale jest nieco mniej agresywny, niż poprzedni gatunek. Jest też nieco mniej odporny na mróz, ale w osłoniętych miejscach, pod przykryciem, dobrze zimuje. W bardzo łagodne zimy pozostaje czasem zimozielony.
Warto wiedzieć, że pędy bambusów są jadalne, chociaż w naszym klimacie rośliny nie osiągają takiej grubości, by warto było je zbierać do celów kulinarnych.
Przy każdym gatunku Szymon podkreślał informację o rozłogach. Dlaczego to takie ważne? Bambus ma bardzo silne kłącza i bez trudu może przebić betonowe obrzeże czy folię. Dlatego konieczne jest stosowanie odpowiednich zapór, aby w krótkim czasie roślina nie zajęła nam całego ogrodu. Wojciech podpowiedział, że w pierwszym roku bambus raczej nie rozrośnie się aż tak bardzo, by bariera była od razu niezbędna, ale jednak zrobić ją od razu. Bariera do bambusów występuje w dwóch wersjach: 65cm i 1m. Kłącza bambusów idą zazwyczaj na głębokości ok. 30cm, więc bariera daje spory zapas. Jednak gdy roślina ma bardzo mało miejsca, kłącza zaczynają szukać dla siebie miejsca głębiej. Szczególnie dobrze widać siłę kłączy bambusów, kiedy rosną one w donicach. Rośliny te są w stanie wręcz rozerwać plastikową obudowę. Jeżeli przerosną pojemnik, przed posadzeniem nie pozostaje nic innego jak jego rozcięcie.
Takie bariery można kupić gotowe, są wykonane z utwardzonego polietylenu, a w bambusarium braci Hoserów wykorzystywana jest geomembrana stosowana jako wyściółka do składowisk odpadów. Barierę z polietylenu należy połączyć specjalną klamrą lub wielokrotnie poskładać w miejsu łączenia, by nie było żadnych szpar. Trzeba też przymocować ją trwale do różnego rodzaju murków i fundamentów. Kłącze bambusa bez trudu potrafi przedostać się przez obrzeża, krawężniki i słabsze betonowe konstrukcje.
Barier nie trzeba stosować w przypadku bambusów z rodzaju Fargesia, które nie wytwarzają kłączy.
Bambusy niezbyt lubią ciężką, gliniastą glebę, dlatego tu wykonano drenaż. Są też bardzo żarłoczne, lubią gleby przepuszczalne i żyzne, ale nawet żyzne gleby nie wystarczą: bambusy trzeba nawozić. Bambusy najlepiej sadzić na wiosnę lub wczesnym latem. Pozwoli to roślinie na odpowiednie ukorzenienie się przed zimą. A na zimę trzeba je koniecznie obsypać do wysokości 20-30cm warstwą liści, by zabezpieczyć je przed przemarzaniem. Bambusy, które są już bardzo dobrze przekorzenione, doskonale regenerują swoją część nadziemną. Młode, świeżo posadzone bambusy po pierwszej zimie wyglądają słabo i nie regenerują się dobrze, ale warto być cierpliwym – z czasem wspaniale się rozrastają.
***
W drugiej części programu pozostajemy przy roślinach tropikalnych, ale uprawianych w domu. Odwiedzamy świeżo przebudowaną przedwojenną willę i zakładany od nowa ogród pod sklepieniem sosen. Na oszklonym tarasie spotykamy się z projektantem oranżerii oraz ze specjalistą od roślin tropikalnych. Piotr Dobrzyński z Katedry Roślin Ozdobnych SGGW przywiózł kolekcję tilandsji, które zawiesimy na zielonej ścianie w towarzystwie storczyków. Całość tego pomieszczenia, włącznie z roślinami, utrzymana jest w tonacji biało-beżowo-zielonej.
Bartosz Dankiewicz, projektant zieleni, pojawił się przy pracy nad ogrodem zimowym dość wcześnie. Zależy mu na tym, by w miarę możliwości jak najwięcej roślin rosło w ziemi, nie donicach. Jednak w tym miejscu nie było to takie proste – pod oranżerią jest pomieszczenie użytkowe. Trzeba więc było zająć nieco przestrzeni sufitowej tego pomieszczenia i doprowadzić tak też kanalizację.
Wspólnie z właścicielami projektant zdecydował, że wybierze rośliny które nie będą wymagały zbyt częstego podlewania. Chciał też uniknąć ich dużej transpiracji, bo w oranżerii byłoby bardzo wilgotno i woda by się skraplała i kapała na podłogę.


Warto wiedzieć, że pędy bambusów są jadalne, chociaż w naszym klimacie rośliny nie osiągają takiej grubości, by warto było je zbierać do celów kulinarnych.


Barier nie trzeba stosować w przypadku bambusów z rodzaju Fargesia, które nie wytwarzają kłączy.

***

Bartosz Dankiewicz, projektant zieleni, pojawił się przy pracy nad ogrodem zimowym dość wcześnie. Zależy mu na tym, by w miarę możliwości jak najwięcej roślin rosło w ziemi, nie donicach. Jednak w tym miejscu nie było to takie proste – pod oranżerią jest pomieszczenie użytkowe. Trzeba więc było zająć nieco przestrzeni sufitowej tego pomieszczenia i doprowadzić tak też kanalizację.


Do ładnych donic o fakturze pasującej do niezwykłej faktury kłodziny dasyliriona, doprowadzono też podlewanie. To dlatego, że rośliny podlewa się co 2-3tygodnie i wbrew pozorom trudniej pamiętać o tak rzadkim podlewaniu, niż o regularnym.

Patrick Blanc - ekscentryczny francuski projektant z zielonymi włosami, zawsze ubrany w stroje nawiązujące do szaty roślinnej - wykonał wiele ścian z użyciem storczyków. Falenopsisy są roślinami doniczkowymi obecnie najchętniej kupowanymi do mieszkań. Ich produkcja jest ogromna i wiele osób uprawia je na parapecie. Powietrze w naszych mieszkaniach jest suche, a jednak rośliny te znoszą takie warunki.

Potem przyszła pora na akcję dekorowania zielonej ściany przywiezionymi przez Piotra tillandsjami. Rośliny w naturze nie mają kontaktu z glebą, więc żywią się wilgocią i drobinkami materii unoszącymi się w powietrzu. Piotr wybrał takie, które przystosowane są do zmiennej wilgotności powietrza (np. Tillandsia streptophylla, straminea) i pokryte są szarym kutnerem, który je zabezpiecza przed nadmierną transpiracją, czyli utratą wody. Co ciekawe, przy niskiej wilgotności powietrza liście gatunku Tillandsia streptophylla mocno się skręcają. Na ścianie pojawiła się jeszcze oplątwa brodaczkowata (Tillandsia usneoides), zwana też brodą starca. Ten gatunek nie wytwarza korzeni, po prostu zwiesza się z drzew.

Zainteresowaliśmy się jeszcze tematem ogrzewania. W oranżerii jest ogrzewanie podłogowe, ale wykorzystano też wentylacja z uzdatnianiem powietrza. Jest ono nieco ogrzane i lekko nawilgocone, by nie osuszać nadmiernie pomieszczenia.