
Pierwszy z nich to trawa
hakonechloa smukła (Hakonechloa macra) - jest długowieczną trawą pochodzącą z Japonii. Jej tajemnicza nazwa składa się z dwóch części: Hakone - od góry, pod którą ją znaleziono i greckiego słowa chloa, czyli trawa. To dobra roślina dla początkujących. Dobrze się czuje w pełnym słońcu, ale też toleruje półcień. Obok znajduje się parawan z kulistej odmiany
wiśni osobliwej 'Umbraculifera' (Prunus eminens). Docelowo kule te się połączą i wysłonią nieco tę część.

Korona tej odmiany wiśni osobliwej zaszczepiona jest na wysokim pniu i nie wymaga przycinania, żeby utrzymać jej kulisty kształt. Odmiana 'Umbraculifera' należy do grupy wiśni ozdobnych. Kwitnie obficie na biało na przełomie kwietnia i maja, i prawie nie zawiązuje owoców. Aby rozświetlić ciemną zieleń pod drzewkami, pani Irena wprowadziła miskanty o biało paskowanych liściach. Gdzieniegdzie na rabacie przebłyskują też fioletowe akcenty – kwiaty czosnków i szałwii.
Za wiśniami rozciąga się osobne wnętrze ogrodowe. Jest tam wyjście z części domu przeznaczonej dla gości. Dodatkowo zamyka je żywopłot z tui 'Smaragd', przyciętej na wysokość około metra. Pod grabowym ogrodzeniem właściciel działki posadził kolekcję drzewek owocowych, które pamiętał z rodzinnego domu.

Pani Irena ukryła w tych pięknych rabatach pewną niespodziankę. Po naciśnięciu przycisku w ściance tarasu, włączają się tryskające wysoko do góry fontanny. Wprowadzają ożywienie w krajobrazie i dają przyjemny szum wody. Ukryte są pod cisami, w dwóch żwirowych nawierzchniach. Fontanny wykonała według własnego projektu firma opiekująca się ogrodem. Pod ziemią znajduje się 200-litrowa plastikowa beczka po kiszonej kapuście, a na jej dnie pompa fontannowa z dwiema spieniającymi dyszami. Pomyślano też o zaworze bocznym do regulacji mocy fontanny i podłączania węża, którym opróżniania się na zimę beczkę. Woda porusza się tu w obiegu zamkniętym, tłoczona pompą o wydajności 10 tysięcy litrów na godzinę. Sprytnie pomyślana osłona dyszy, wykonana ze stalowej rury, pozwala na zagłębienie jej do poziomu gruntu. Na co dzień, kiedy pompa nie pracuje, układ wodny pozostaje prawie niewidoczny wśród grubego żwiru.

Spacer w kierunku szerokiego wału przybliża do palety mocnych kolorów - fioletu, czerwieni i żółci. Są one rozłożone równomiernie na długości prawie 40 m. Od czerwca, przez cały letni sezon, dominuje tu wieloletnia
szałwia omszona (Salvia nemorosa). Regularne wycinanie przekwitłych kwiatostanów bardzo przedłuża jej kwitnienie. Są one w dwóch kolorach, by przełamać monotonię. Dlatego też projektantka wprowadziła także inne barwne akcenty - na przykład bordowe berberysy,
miskant chiński ‘Morning Light’ (Miscanthus sinensis), wiosną na skłonie pagórka zakwitają krokusy, widać też czerwone pędy derenia. Z kolei kolor żółty przez wiele miesięcy zapewniają krzewy
cisa - starej angielskiej odmiany 'Elegantissima’ (Taxus baccata) z wyciągniętymi ukośnie do góry pędami. U roślin rosnących w słonecznych miejscach młode przyrosty są złociste, zaś u tych rosnących w półcieniu - stają się jasnozielone. Zgodnie z projektem pani Ireny, każdy z cisów będzie w przyszłości przycinany do kształtu spłaszczonej kuli.

W panoramicznym układzie pojawiły się też wysokie akcenty w postaci sosny czarnej i
świerka Brewera (Picea breweriana) o ciekawym zwisłym pokroju. Iglaków w ogrodzie jest jeszcze więcej. Chodziło o urozmaicenie ogrodu roślinami zimozielonymi. Początkowo miało tu w ogóle nie być roślin iglastych, ale projektantka zdecydowała się złamać tę zasadę. Wyobraziła sobie siebie patrzącą tu zimą przez okna - bo dobry projekt ogrodu powinien być przemyślany pod kątem wszystkich pór roku, także kompozycji pięknych zimą. Pani Irena dopracowała wszystko w każdym detalu, włącznie z ogrodzeniami. Piękne są zielone ściany, które tworzy zimozielony bluszcz. Jest doskonałym tłem dla powojników -pojawiają się one gdzieniegdzie i ożywiają zieloną płaszczyznę.
Projektantka zwraca jeszcze uwagę na nawiązanie architektury budynku do ogrodu - przy bardzo prostej, nowoczesnej bryle, dobrze sprawdzają się proste, docinane i formowane kształty brył zieleni.

Właściciele w tym ogrodzie zdecydowanie zwracają uwagę na rośliny owocujące, pożyteczne dla ludzi i ptaków. Dlatego chceli mieć trejaż z winoroślą. Owoce daje również gaik złożony z sześciu krzewów
świdośliwy olcholistnej (Amelanchier alnifolia). Spełnia on też inne zadanie. Tworzą one piękny, ażurowy parawan. Świdośliwy były kupowane w szkółce, gdzie rosły w dużym zwarciu, dlatego są cienkie i wyciągnięte do góry. Żeby ich korony się rozrosły, zostaną wiosną przycięte ich wierzchołki. Oczyszczono ich dolne pędy z bocznych odrostów, dzięki czemu nie przysłaniają zbyt mocno krajobrazu. W planach jest jeszcze założenie delikatnego oświetlenia - reflektorków ukrytych w żwirowych placykach, które będą skierowane od dołu na pnie i gałęzie krzewów. Pani Irena zaprojektowała jeszcze jeden owocowy zakątek. To zakończenie pagórka, w postaci wyniesionej ponad ogród platformy. Tu powstał jagodnik z czarną porzeczką, aronią… To miejsce kusi, by przespacerować się po ogrodzie idąc do niego.
Wyniesione platformy, pagórki i wały są charakterystyczną cechą krajobrazu osiedla. Zostały sztucznie usypane i mają różny przebieg. Zaplanowano je, by dzieliły kilkanaście dużych działek i urozmaicały płaski do tej pory teren. Porośnięte są głównie trawą, którą od czasu do czasu trzeba skosić. Nie ma tu murowanych płotów, fragmenty ogrodów przysłaniają jedynie grabowe żywopłoty. Na kilku działkach stoją już domy, reszta jest jeszcze niezabudowana.

Wybieramy się potem na spacer z panem Jarosław Górą, jednym z właścicieli osiedla. Droga wije się między starymi dębami. Wysypano ją przepuszczalną dla opadów nawierzchnią żwirową. Natomiast droga dojazdowa do domów wyłożona jest kamienną bazaltową kostką. Pan Jarosław zdradził nam, że w terenie tym zauroczyła piękna aleja. Teraz właściciele wiedzą, że ten starodrzew jest ogromną wartością dodaną terenu. Dodatkowo posadzili ogromne ilości kolejnych roślin, np głogów, tarniny, drzewa…

Kolejny ogród zaprojektowany przez panią Irenę ma zupełnie inny charakter niż poprzedni, ponieważ działka jest bardziej zadrzewiona. Uwagę zwraca rabata z ozdobnymi trawami, pomiędzy którymi ukryte są kule z bukszpanów czy byliny - między innymi zawilce japońskie, lawendy, czy pluskwice o bordowych liściach. W tym ogrodzie do domu od wschodniej strony przylega oranżeria, a od północy znajduje się spory pagórek z kolekcją bylin. Z salonu rozciąga się widok na kanał długości 30 m. Z jego boku znajdują się rabaty z trawami, a bliżej domu zadaszona część wypoczynkowa. Jest też wyżwirowany plac na ognisko w kształcie ćwiartki koła. Obok domu dominują dwie lipy, a zapach ich kwiatów roztacza się na cały ogród.

W tym ogrodzie projektantka chciała wprowadzić lekkość traw i bylin, by zrównoważyć masywność wielkich drzew. Właścicielowi marzyły się też rododendrony i kanał wodny.

W listopadzie liście z większości drzew już opadły, dzięki czemu ogrody z góry widać jak na dłoni. Na tle trawników wyróżniają się przebarwiające się kępy bylin oraz żywopłoty grabowe, na których liście będą wisiały aż do później wiosny. Jak wygląda jesienny wystrój ogrodów projektu pani Ireny? Niezwykle wyglądają kępy hakonechloe, która z jasnej zieleni wybarwiła się na słonecznie żółty kolor i pięknie faluje na wietrze. Takiej feerii barw trudno było się spodziewać. Złocą się drobne listki wiśni, płoną berberysy. Towarzyszą im niezmiennie zielone iglaki i biało paskowany miskant 'Variegata’. Przy kuchennym wyjściu, wyróżnia się
ostrokrzew kolczasty (Ilex aquifolium) z zimozielonymi liśćmi, obsypany czerwonymi owocami. Kolorami mienią się hortensje.

W głównej alei pan Jarosław, robi porządki z opadającymi liśćmi. Najważniejszą pracą jest sprzątnięcie liści kasztanowców, żeby ograniczyć największego szkodnika – szrotówka kasztanowcowiaczka. Gołym okiem widać przygotowane do zimowania poczwarki, które wytrzymują mróz do - 25 stopni Celsjusza. Jeśli liści nie sprzątniemy, pierwsze motylki szrotówka pojawią się na początku kwietnia. Pan Jarosław opowiada, że nie chceli tu walczyć ze szrotówkiem ingerując zbyt mocno w system immunologiczny drzewa, więc zdecydowali się na metodę opracowaną przez panią profesor z SGGW, która polega na wykonywaniu iniekcji do gleby środka wykorzystywanego w Polsce do zwalczania stonki ziemniaczanej. Taką iniekcję wykonuje się raz na dwa lata. No i niezbędne jest też grabienie liści; są one potem palone - po odpowiednich ustaleniach z gminą.
W marcu w ogrodzie najwięcej pracy ma pan Grzegorz Beta, który wykonywał obydwa ogrody projektu pani Ireny, a teraz zajmuje się ich całoroczną pielęgnacją. Działka jest wysprzątana i dobrze prezentuje się mimo wczesnej wiosny. Okazuje się że śnieg, którego w tym roku było pod dostatkiem, nawet nie połamał wysokich miskantów ani kęp trawy hakonechloa. Pan Grzegorz ścina ją mocno, bo i tak wspaniale odrasta, można ją tez co kilka lat podzielić. Liście nadadzą się na kompost, a posiekane - mogą stanowić jasną ściółkę.

Do innych prac należy też pielęgnacja trawnika: napowietrzanie, grabienie… Będzie też czas na powieszenie budek lęgowych. Właścicielom tego ogrodu bardzo zależy na pięknym trawniku. Dlatego już teraz jest on wygrabiony, żeby trawa mogła rozpocząć wegetację i zregenerować się po zimie. Nie czas jeszcze na koszenie, ale trawa jest niska i pan Grzegorz dostrzegł w niej chwasty – między innymi mniszek zwany popularnie mleczem.